piszę tak skromnie, bo właściwie powinnam się teraz smażyć nad naszym pięknym morzem, a nie dusić się w tym skwarze w domu...ale ostatnio jakoś mi wiatr w oczy non stop kolor...mój małż jak się okazało wyhodował sobie w nereczce kamień...który właśnie dał o sobie znać i zrobił nam mały sabotaż wycieczki:/cóż...piszę więc...i pozdrawiam wszystkich, którzy teraz tak jak ja gotują się w tej duchocie
:*